Spędziłem weekend z Robertem, który ma 40 lat. Mężczyzna w tym wieku ma zupełnie inne problemy niż ten 20 letni. Co jest główną przyczyną tych problemów? CZAS.
Świadomość upływającego czasu
20 latek dopiero wkracza w życie damsko-męskie, odkrywa świat kobiet, gromadzi doświadczenia, szaleje, bawi się i nie myśli o przyszłości. Nigdzie mu się nie śpieszy. Ma więcej przed sobą niż za sobą
40-50 latek ma już więcej za sobą niż przed sobą (z perspektywy zdolności reprodukcyjnych). Nie ma już zbyt wiele czasu na zabawę. Czuje na plecach oddech młodej, atrakcyjnej i witalnej konkurencji, która nie liczy się ze 'staruszkami’. To już ostatnie lata, by znaleźć kobietę, założyć rodzinę i spłodzić dziecko.
Czas tyka i trzeba się śpieszyć.
Rozliczenie z przeszłością
Zaczęliśmy od rozliczenia się z przeszłością. Zauważyłem, że większość facetów w podobnym wieku ma do siebie pretensje, że nie założyli jeszcze rodziny, że 'zaspali’.
Skąd się to bierze? Z porównywania się do innych facetów, do kumpli. Jeżeli jesteś w podobnym wieku, to większość Twoich kumpli ma już rodziny i dzieci (a często jeszcze kochanki na boku). Gdy porównujesz się do nich, masz wrażenie, że to oni są spełnieni, a Ty nie. Oni są prawdziwymi facetami, a Ty nie.
Czy to prawda? Ja tak nie uważam. Dlaczego? Bo każdy ma swoją indywidualną drogę życiową i nigdzie nie jest napisane, że 'prawdziwy facet’ musi założyć rodzinę w wieku maks 30 lat. Jedni potrzebują tego doświadczenia w wieku 20 lat, a inni w wieku 40 lat. Każdy dojrzewa do tego w innym czasie (co nie oznacza, że ten bez dzieci nie jest dojrzały).
Twój kumpel zaczął uganiać się za dziewczynami w wieku 20 lat, a Ty w tym czasie zdobywałeś wiedzę, doświadczenie zawodowe, podróżowałeś i skupiałeś się na innych sferach życia. Często jest coś za coś. On skupił się na zakładaniu rodziny, ale ucierpiała na tym jego sfera finansowa i wciąż boryka się z brakiem kasy, a Ty w tym czasie ogarnąłeś się życiowo, masz pracę, mieszkanie, względne bezpieczeństwo i bez stresu możesz zabrać się za to, co zostało, czyli kobiety.
Perspektyw jak zawsze jest nieskończenie wiele. A może ten facet, do którego sie porównujesz, był typowym rozrabiaką (agresywny, kradł, napadał) i dopiero pojawienie się dziecka mogło go zmienić i otworzyć mu serce. Być może on potrzebował takiego doświadczenia we wczesnym wieku, a Ty nie.
Rodzina to nie wszystko
Zdaję sobie z tego, że pisząc o tym, stąpam po grząskim gruncie. Nie zamierzam nie pisać o pewnych rzeczach tylko dlatego, że nie są poprawne politycznie.
A co jeżeli to mit, że rodzina jest w życiu najważniejsza? Że prawdziwe spełnienie daje założenie rodziny? Że spłodzenie dziecka zrobi z Ciebie prawdziwego faceta? Że oznaką dojrzałości jest poślubienie kobiety? Że prawdziwa miłość istnieje tylko w małżeństwie? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?
A może to tylko głęboko zapisany społeczny program, który mówi, że dopóki nie spłodzisz dziecka i założysz rodziny, będziesz nikim? Jeżeli każdy ma inną drogę, to czy każdy musi zakładać rodzinę? Jeżeli rodzina jest równoznaczna ze spełnieniem, to dlaczego tak wiele małżeństw się rozwodzi, a faceci mają kochanki na boku?
W żadnym wypadku nie jestem przeciwny zakładaniu rodziny. Nie wykluczam, że sam jej nie założę. Chce tylko byś zrozumiał, że rodzina żona i dziecko nie wypełni pustki, którą czujesz. Tę pustkę możesz wypełnić tylko sam. I dopiero wtedy, gdy będziesz już kompletny, Twoja rodzina również taka będzie.
Uciekający czas
Nie obyło się bez dotknięcia największego problemu, jaki mają ludzie – lęku przed śmiercią, który ładnie nazywa się lękiem egzystencjonalnym. Czego Robert najbardziej się bał? Tego, że przeminie i nic po nim nie zostanie. Stąd chęć spłodzenia dziecka. Czy widzisz drugie dno? Umysł (ego), który boi się, że go nie będzie i chce zostawić po sobie dziedzictwo? Czy zatem w tym przypadku chęć spłodzenia dziecka jest wdzięcznością dla życia, za dar, którym było doświadczenie go w tym ciele, czy może egoistyczną potrzebą wynikającą ze strachu przed śmiercią?
Z jednej strony czas jest najcenniejszym co mamy. Jest też inna perspektywa, w której czasem stresujesz się tylko wtedy, gdy porównujesz obecny moment do przeszłości lub przyszłości. Sam czas jest kolejnym złudzeniem, w które wierzy umysł.
Pośpieszanie kobiet
Bezpośrednia przyczyna jego niepowodzeń z kobietami, to presja, którą na nie nakłada. Wiemy już dlaczego (bo uległ iluzji, że czas tyka i musi się śpieszyć). Jak to się przekłada na randki z kobietami? Zazwyczaj już na pierwszej (!) randce Robert mówił, że szuka żony i chce założyć rodzinę.
Nie trudno przewidzieć, że po takiej randce kobiety już się nie odzywały. Dlaczego? Bo czuły presję, pod którą on żyje. Czuły, że on czegoś od nich chce, że mu się śpieszy, że nie potrafi wyluzować, że na siłę przyśpiesza sprawy, których przyśpieszyć się nie da.
Przypomniała mi się historia, którą przerabiałem podczas konsultacji skype. Facet poznał kobietę, która bardzo mu się spodobała. Uznał, że to ta właściwa i nie chce mu się szukać dalej. Ta mu w zupełności odpowiadała. Ponieważ był typem konkretnego faceta, na kolejnej randce (gdy zaprosił ją do domu) pokazał jej szczoteczkę, pantofle i kącik w łazience, który jej przygotował. Dziewczyna się go przestraszyła i uciekła. Czego się przestraszyła? Tempa, w którym to wszystko się działo. Przerosło ją.
Cudze dziecko
Robert z jednej strony chciał dzieci, a z drugiej bał się zapłodnienia niewłaściwej kobiety i alimentów, które spieprzą mu życie. Co więcej (i teraz dotykamy kolejnego bardzo grubego tematu) nie dotykał rozwódek i kobiet z dzieckiem.
Stwierdził, że kocha dzieci, ale NIGDY nie zaakceptuje cudzego dziecka. Strzelam, że ten sam kompleks ma 99 na 100 facetów. Czy to nie brzmi dziwnie? Kocham dzieci, ale tylko własne. Abo kochasz albo nie kochasz. Miłość nie zna podziałów.
Jak się pewnie domyślasz to jeden z naszych najgłębiej skrywanych problemów. Nasze ego dostaje wściekłej gorączki na samą myśl, że moglibyśmy wychowywać dziecko innego faceta. To byłaby nasza porażka.
Wiem, że rozprawienie się z tym jest bardzo trudne i wielu facetów nie zdoła być ponad tym. Jednak to wciąż nic innego jak Twój kompleks i ból (objawiający się strachem), przez który jesteś kontrolowany.
Czekanie na pozwolenie
Ostatni spory problem, nad którym pracowaliśmy, to szukanie aprobaty. Robert (tak samo, jak wielu innych facetów) czeka na przyzwolenie kobiety na przytulenie jej, pocałowanie czy jakikolwiek odważniejszy ruch.
Z czego się to bierze? Z założenia, że ta atrakcyjna kobieta z dużym biustem, na szpilkach i w obcisłej sukience, jest bardziej wartościowa niż ja. To kobieta tu rządzi, to ona ostatecznie decyduje i do niej należy ostatnie zdanie. Bez jej zgody nic się nie stanie.
To niesamowite, ale ogromna rzesza facetów w naszych czasach wciąż tak uważa. Nie mają pojęcia, że mając takie nastawienie, wyrządzają sobie ogromną krzywdę. Z góry robią z siebie kogoś mniej wartościowego niż kobieta.
Ostatecznie rozprawiliśmy się ze wszystkim i rozstaliśmy się spełnieni i z uśmiechami na twarzach. Nie było to łatwe i nie obyło się bez łez, ale efekt końcowy był tego wart.
Jak widzisz, szkolenia które prowadzę, dają dużo głębszą wartość niż typowy kurs uwodzenia. Uwodzenie kobiet (które też przerabiamy) to pikuś, w porównaniu do tego, jak głębokie problemy rozwiązujemy.
Pamiętaj, że nigdy na nic nie jest za późno. Natomiast fakt, że Twoi kumple mają już rodziny, nie oznacza, że Ty jesteś gorszy. Wszystko zawsze dzieje się w swoim czasie. A jeżeli czytasz ten artykuł, to ten czas prawdopodobnie nadszedł.
Głowa do góry! Wszystko co najlepsze, dopiero przed Tobą!
Stwierdził, że kocha dzieci, ale NIGDY nie zaakceptuje cudzego dziecka. Strzelam, że ten sam kompleks ma 99 na 100 facetów…
Tak – tu jest bardzo duzo racji…
Dobry artykul..
Pozdrawiam – Mel.
Dzięki i pozdrawiam!
„Stwierdził, że kocha dzieci, ale NIGDY nie zaakceptuje cudzego dziecka. Strzelam, że ten sam kompleks ma 99 na 100 facetów. Czy to nie brzmi dziwnie? Kocham dzieci, ale tylko własne. Abo kochasz albo nie kochasz. Miłość nie zna podziałów.
Jak się pewnie domyślasz to jeden z naszych najgłębiej skrywanych problemów. Nasze ego dostaje wściekłej gorączki na samą myśl, że moglibyśmy wychowywać dziecko innego faceta. To byłaby nasza porażka.”
Oj. 100% racji.
Miałem jakiś czas temu ciekawą sytuację. Poznałem, przy okazji wspólnej pracy w wolontariacie, Matkę z dzieckiem – z małą M.
M. była tak uroczym, ciepły, otwartym, spontanicznym, inteligentnym nad wiek, wspaniałym dzieckiem, że dopiero, gdy zostałem „wujkiem”, przybranym, młodej (jej Matka potrzebowała pomocy, bo miała więcej pracy i wyszło, że Ja akurat miałem więcej czasu, żeby małej dać uwagę), zauważyłem, że jej mama jest naprawdę cholernie atrakcyjną kobietą. Długie brązowe włosy, piwne oczy, zgrabna, lekko zaokrąglona (tam gdzie trzeba figura). Naprawdę zaskoczyło Mnie zrozumienie tego, że wcześniej na „Mamę” patrzyłem właśnie jak większość – „nie no bo dziecko to nie ma opcji”, a gdy poznałem jej dziecko, pamiętam jak parę dni później przy piwie, rzuciłem niby-żartem do koleżanki, że może się zabiorę za „Mamę” to bym był przybranym tatą małej M.
Koleżanka zapytała Mnie czy rozumiem co właśnie powiedziałem (koleżanka też była samotną matką z dzieckiem), robiąc przy tym niesamowicie maślane oczy. Zamknąłem oczy z pytaniem do Siebie. Takim pytaniem bez pytania. Pytaniem, które miało być bardziej odczuciem tego „wglądu”. Ciarki po całym ciele, roześmiałem się i zrozumiałem 🙂
Przeskoczyć ten „program” to niesamowita radość :)) i wszystkim tego życzę, bo w życiu mężczyzny to krok dalej w kierunku bezwarunkowej miłości. I to chyba jeden z elementów, który odróżnia mężczyzn od facetów.
Pozdrawiam
Radoslav Enjoy
Cudowny wgląd! Dzięki, że się tym podzieliłeś 🙂
z definicji kto sie nie rozmnaza ten juz jest bezplodnym – Mystery.
Po prostu jesteś samcem Beta.
Dokładnie tak, jak autor artykułu.
Sparafrazuje słowa właściciela tej witryny: To nie jest ani źle ani dobrze.
Akapit „Rodzina to nie wszystko” przydałoby się wbić do głów znakomitej większości ludzi. Świetny tekst, długo zastanawiałem się czy jestem osamotniony w takim myśleniu. Okazuje się, że niekoniecznie 🙂
Ja również przez długi okres męczyłem się z tymi myślami i miałem wrażenie, że każdy poukładał to sobie w głowie i tylko ja jestem jakiś dziwny. 'Okazuje się, że niekoniecznie’
Dobry artykuł. Ja mam 32 lata i jakoś zaczęło mi się spieszyć. Do niedawna uważałem, że mam dużo czasu na rodzinę itp., ale ostatnio zmienia mi się myślenie. Szkoda mi jakoś czasu na podrywanie dla podrywania, podchodzenie dla trenowania pewności siebie (może już to w niezłym stopniu wytrenowałem), zaczyna mnie to odrzucać i szkoda mi na to często czasu i energii. Ponznałem niedawno też dziewczynę, którą się zauroczyłem, Może to jest dojrzewanie? 😉
Może jest 🙂
W mojej ocenie:
-Podrywanie dla podrywania zbyt dużo nie daje, bo tylko umacnia nas w nieświadomym wzorcu, który każe nam podrywać. Lepiej byłoby dowiedzieć się dlaczego muszę podrywać i co mają dać mi poderwane dziewczyny,
-Pewności siebie nie trzeba trenować, więc można także uznać to za stratę czasu : )
to skąd sie bierze pewność siebie? czy każdy ma inne kryteria?
Ciekawy tekst. Sam mam 43 lata i dopiero jakieś pół roku temu(!) dotarło do mnie, że chcę założyć rodzinę. Do tej pory skupiałem się tylko na rozwoju firmy i swoich przyjemnościach. Dziwne uczucie zobaczyć życie z szerszej perspektywy i zdać sobie sprawę, że taka jest właściwa kolej rzeczy.
Wydaje mi się, że lepiej dojrzeć do tego „później” (w cudzysłowie, bo nigdy nie jest za późno i wszystko dzieje się w swoim czasie) niż gdyby miały się pojawić rodzicom, którzy do tego nie dojrzeli.
Czy taka jest właściwa kolej rzeczy? To już względne, bo każdy ma inną drogę i z różnych względów nie każdy na tej drodze ma dzieci. Jednak jeżeli intuicja podpowiada Ci, że tak ma wyglądać Twoja droga, to czeka Cię niesamowita i piękna przygoda!
PS. Zacząłbym od uwolnienia się od tego dziwnego uczucia, które masz w sobie. Bez niego będzie lżej 🙂
Mam na myśli oczywiście właściwą kolej rzeczy ze swojej perspektywy. To nie intuicja mi cokolwiek podpowiada tylko mój rozum. Intuicja była chyba wcześniej, albo raczej próbująca się przebić podświadomość. Jak całe swoje życie ma się przeświadczenie, że rodzina nie jest dla kogoś, to zmiana tego poglądu jest procesem. Powolnym procesem. Procesem, który zanim dotrze do świadomości, powoduje szereg napięć egzystencjalnych o nie do końca uświadomionej przyczynie. To dziwne uczucie jest już ulgą, a nie ciężarem. To ulga uświadomienia sobie o co mi chodzi, spokój. A co z tego teraz wyniknie? Sam jestem ciekawy 🙂
Super! Zatem życzę powodzenia. w odkrywaniu tego, co z tego wyniknie 🙂